nie wiedział, że widzenie tyle
znaczy, nigdy się nad tym nie zastanawiał. po prostu widział. właściwie patrzył.
tylko patrzył. nie widział, ledwo zauważał. zaczął odczuwać innymi zmysłami.
jak ich dotąd nie doceniał! nie musiał. rozmyte kształty, kontury, brak
ostrości, zamglenia, plamy barw zaczęły robić na nim wrażenie. różna intensywność,
natężenie. jasność – ciemność. nie! jasność – odcienie szarości. różne
nasycenie szarości, a potem kolory pojawiające się pod powiekami. i to
skupienie uwagi na dźwiękach. jest ich aż tyle!
wyłaniał się powoli z szarości i dźwięków. wieczorem kiedy otworzył oczy. zobaczył.
na ciemnym niebie jasny księżyc. tylko tyle.
…ten księżyc jest mój!!!
Ojej. Lahar...piszesz tak...jakbyś był momentami Karolem...
OdpowiedzUsuń